makaronowa małmazyja
Wiesz czym jest małmazyja? Kiedyś był to synonim czegoś pysznego, wybornego, rozpływającego się w ustach. W rzeczywistości jest to słodkie wino greckie. Pierwotnie produkowano je na Peloponezie, później w całym basenie Morza Śródziemnego. Volumina legum mówią: „Małmazyi we Lwowie zawsze wielki dostatek bywał, a skład małmazjowy nigdzie indziej nie miał być jak we Lwowie“. Największe składy małmazyi były we Lwowie. A ze Lwowa pochodził mój teść ( choć urodził się w Algierze), stąd też mąż mój mawia tak czasem:) . Zresztą każdy makaron dla niego zawsze małamazyją będzie.
Ukochany mój przemierza ostatnimi czasy Polskę wzdłuż i wszerz ze spektaklem. A ponieważ zarzucił spożycie pieczyw wszelakich, nie pozostało mi nic innego jak otworzyć przedsiębiorstwo diety jednopudełkowej. Żeby nie było za łatwo, makaron musi być ( żeby się najeść)! Ma być mało składników ( bo jak jest za dużo, to nie wie co je). Ma być odżywczo i energetycznie ( żeby miał dużo siły na scenie). Podgrzewanie nie wchodzi na wyjazdach w grę ( bo niby gdzie). Nie może być zieleniny ( bo nie znosi szczypiorków). A i jeszcze – ma być inaczej, ale najlepiej tak jak ostatnio!! Uff…
czego użyłam:
kulki mozzarelli di bufala
szklanki ugotownych kokardek
7 rzodkiewek
1/2 sałaty rzymskiej
3 brązowych pieczarek ( mogą być białe)
soli, pieprzu
odrobiny oliwy i majonezu
co zrobiłam:
Wpakowałam to wszystko ( rozdrobniwszy uprzednio) do pojemnika i pożyczyłam szerokiej drogi.
A Ty, co dajesz swojemu Skarbowi na wynos do pracy?