jedzonko,  wynalazki

ryba raz

Proste rzeczy są fajne, bo są proste i fajne! O taka myśl na dzisiaj, złota niemalże. Oczywiście czasem warto włożyć w coś więcej pracy, choćby dla samej czystej satysfakcji, ale życie na patentach jest zdecydowanie łatwiejsze i prostsze, i łatwiejsze, i w ogóle. Może nie będzie to dla Ciebie odkryciem Ameryki, ale najpodstawowszy z podstawowych patentów to systematyczność. Pewna jestem, że niejedna osoba w tej chwili głośno prychnie. Ale patent – rzeczywiście!!

  1. Spróbuj przez tydzień – brudne pranie wkładaj prosto do pralki. Jak pralka jest pełna włączam. Efekt – ja nie mam w łazience jęczącego kosza z brudami i nie spędzam całej soboty na nadrabianiu zaległości w praniu.
  2. Spróbuj przez tydzień – prasuj na mokro. Zaraz po skończeniu prania wyjmuję je z pralki ( żeby nie zalegało godzinami wewnątrz i dodatkowo się nie gniotło), strzepuję, prostuję, strzepuję, zostawiam na godzinę na oparciu krzesła. Po godzinie – jeszcze wilgotne – prasuję i elegancko wieszam na suszarce. Po wyschnięciu – składam i zanoszę do szafek. Efekt – ja nie mam sterty prania na kanapie w salonie ani w żadnym innym miejscu, wszystko jest w szafach gotowe do wyjścia.
  3. Spróbuj przez tydzień – odkładaj rzeczy na miejsce zawsze, gdy przestają Ci być potrzebne. Ktoś może powiedzieć : „ale przecież jutro też będę tego używać”. Ja mówię: ” to znowu to wyjmiesz, samochód też odstawiasz na parking, a nie zostawiasz na środku drogi, bo jutro też będziesz wyjeżdżał”. Efekt – nie sprzątam godzinami, tracąc czas na segregację pierdół, wystarczy, że raz na parę dni wytrę kurze, odkurzę dom i pozmywam podłogi.
  4. Spróbuj przez tydzień – myj i oczyszczaj warzywa zaraz po przyniesieniu do domu. Wszystkie warzywa najpierw myję, osączam i lekko wilgotne wkładam do szuflady w lodówce. Mam do tego celu jedną szufladę tylko i wyłącznie na warzywa. Korzenie obieram. Natkę, szczypiorek i zioła zawsze myję, kroję i wkładam do pojemników. Efekt – czysta lodówka, większa ochota na sięgnięcie po gotową marchewkę czy rzodkiewkę – zdrowsze nawyki.

5. Spróbuj przez tydzień – pryskaj łazienkę. W spryskiwaczu, np. po zużytym płynie do mycia szyb, rozrabiam ocet z wodą w proporcjach 1:3 i spryskuję tą miksturą wieczorem, jak już wszyscy domownicy pokorzystają, brodzik, wannę, umywalkę i toaletę. Rano tylko spłukuję. Efekt – nie mam problemu ze sprzątaniem łazienki, nie zabiera mi to też czasu, a porządek jest zawsze.

czego użyłam:

filetu z łososia

kubka ryżu

masła klarowanego

1/2 brokuła

1/3 kalafiora

curry, soli, pieprzu

sos:

łyżka miodu, łyżka musztardy, 3 ząbki czosnku, dwie łyżki octu balsamicznego, oliwa – według sumienia;)

co zrobiłam:

Łososia przełożyłam na blaszkę, podsypałam solą i zielonym pieprzem, wstawiłam do piekarnika na 30 minut ( grzałka góra – dół, 200 stopni). W między czasie ryż ugotowałam w osolonej wodzie, gotowy przesmażyłam na klarowanym maśle z dodatkiem curry. W osobnym garnku w minimalnej ilości wody ugotowałam warzywa, tak, żeby tylko łodyżki brokuła i kalafiora zanurzone były w wodzie, a różyczki doszły na parze. Sos – miód, musztardę, przeciśnięty czosnek, ocet i oliwę władowałam do słoiczka, zamknęłam pokrywką i szybko potrząsając wymieszałam. Dinner’s ready!

A powyżej jeszcze wersja olimpijska, czyli proste danie dla mamy. Tenże łosoś z pieczonym burakiem. Polany rzeczonym dressingiem z dużą ilością zieleniny.

Prawda, że wersja rodzinna przy olimpijskiej wypada blado??

Jeżeli spodobał Ci się któryś z moich patentów, napisz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *