pierś z pieca
Moi domownicy stwierdzili zgodnie, że łatwiej zatrzymać ruch lotniczy na świecie, niż mnie. Ja wiem, może coś w tym jest?. Lubię jak dużo się dzieje, lubię zmiany, lubię jak energia przepływa wokół mnie swobodnie. Wiecie już trochę o mnie, jeżeli tu zaglądacie. Kręci mnie projektowanie wnętrz. Najbardziej właśnie takie rewolucje, jak na zdjęciach poniżej. Duuuże rozpie…rniczanie! To samo wnętrze przed i po metamorfozie.
Tam, gdzie była kuchnia jest teraz salon. A, brakowało mi blatów roboczych.
Oczywiście nie namawiam Was na takie gwałtowne przewroty na cztery dni przed świętami. Po świętach też będzie wolne!! Ale skoro już siedzimy teraz w domach, może warto trochę pokombinować. Poniżej parę pomysłów na naprawdę mikrozmiany. Wianek ze starych gazet, lewitujące książki, wieszak na kurtki. Inspirujcie się, przestawiajcie, odnawiajcie.
Nie trzeba jakichś specjalnych umiejętności. Zresztą zawsze mówię, że nie musimy mieć tytułu docenta, żeby pomalować krzesło. Wystarczy fantazja i trochę cierpliwości. W ogóle uważam, że połączenie mojej kreatywności z wewnętrzną harmonią mojego męża może zrobić z nas cudotwórców.
A teraz najprostszy obiad na świecie. Mam lepsze pomysły na twórcze wykorzystanie czasu, niż spędzanie długich godzin na lepieniu pierogów czy zawijaniu gołąbków.
czego użyłam:
piersi z kurczaka
soli, pieprzu
wędzonej papryki
oliwy

co zrobiłam:
Prościej już chyba nie można. Całe kawałki mięsa nasmarowałam oliwą z przyprawami i umieściłam w brytfance. Wstawiłam na godzinę do lodówki. Po godzinie zmieniłam lokalizację temu mięsu. Piekarnik włączyłam na góra – dół na 180 stopni. Piekłam ok. godzinki. I mamy to!
A Ty, jesteś chodzącym stwórcą??