-
moi mali masterszefowie
Wreszcie weekend! Nigdy wcześniej przed covidem nie cieszyłam się tak bardzo z weekendów. Wreszcie mamy chwilę odpoczynku od znaczenia mięczaków w życiu człowieka, od maszyn prostych, od klejenia zakładek i robienia innych chwilowo fascynujących, aczkolwiek na dłuższą metę nużących nas zajęć. Dzisiaj nauczyliśmy naszych Rodziców jak się można łączyć online. Moi byli wzruszeni! Mama Pawła się popłakała, bo nie wiedziała, że tak w ogóle można. Moi chyba też udawali tylko, że wiedzą, a nie za bardzo kumali. Nie chciała się pokazać w kamerze, bo powiedziała, że jest „niezrobiona”. Umówiliśmy się na jutro na 19, ma się „ogarnąć” i pogadamy. Potem „zajrzeliśmy” do mojej siostrzyczki? Telekonferencje skończyły się niedawno, bo jeszcze…
-
zwyczajny… niezwyczajny
Nie wiem, kompletnie nie rozumiem, dlaczego tylko nieliczne dzieci zjedzą ze smakiem szpinak, brukselkę czy buraka, ale już pomidorówkę z kluskami lub klopsiki pochłoną wręcz, nawet, gdy nie są głodne. U nas w domu przewija się w tygodniu cała chmara dzieciaków. Zwykle w porze tzw. „obiadowej”, bo po lekcjach. Zawsze pytam czy są głodni, bo jestem zwyczajnie, „po staropolsku” gościnna, a ponadto nie chcę, żeby ktokolwiek, a dzieciaki w szczególności, zjadał na obiad hot doga lub chińską zupkę. I na ogół – w odpowiedzi – słyszę: „a co jest?”. Jak mówię -” krupnik”, słyszę przeważnie – ” nie jestem głodny”, mielonymi natomiast rzadko które pogardzi. czego użyłam: 500g mięsa z…